Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zbombardowały Huti w ramach nowych nalotów na wspieraną przez Iran milicję

Otwórz bezpłatnie Editor's Digest

Siły amerykańskie przeprowadziły drugą fazę nalotów w odpowiedzi na zabicie trzech żołnierzy amerykańskich w Jordanii w ubiegły weekend, tym razem uderzając w cele w Jemenie, gdzie wspierani przez Iran rebelianci Houthi siali spustoszenie w żegludze handlowej.

Według Pentagonu Stany Zjednoczone, do których dołączyła Wielka Brytania, zaatakowały w sobotę 36 celów Houthi w Jemenie w 13 lokalizacjach, dzień po uderzeniu w cele należące do Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej w Iraku i Syrii.

„Naszym celem pozostaje deeskalacja napięć i przywrócenie stabilności na Morzu Czerwonym, ale powtórzmy nasze ostrzeżenie skierowane do przywódców Houthi: nie zawahamy się w dalszym ciągu bronić życia i swobodnego przepływu handlu na jednej z najważniejszych dróg wodnych na świecie .” „W obliczu ciągłych zagrożeń” – stwierdziły we wspólnym oświadczeniu Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i sześć innych krajów.

W oświadczeniu stwierdzono, że sobotnie ataki wymierzone były w magazyny broni Houthi, systemy rakietowe, wyrzutnie, systemy obrony powietrznej i radary. Stany Zjednoczone, czasami współpracując z Wielką Brytanią, rozpoczęły ataki na cele Houthi 11 stycznia, ale grupa rebeliantów kontynuowała ataki na żeglugę międzynarodową.

Sekretarz obrony USA Lloyd Austin oświadczył w oświadczeniu: „Ta zbiorowa akcja stanowi jasny sygnał dla Houthi, że będą nadal ponosić dalsze konsekwencje, jeśli nie zaprzestaną nielegalnych ataków na statki międzynarodowe i morskie”.

Brytyjski sekretarz obrony Grant Shapps zaprzeczył, że ataki stanowiły eskalację.

Dodał: „Ataki Houthi na statki handlowe i wojskowe na Morzu Czerwonym są nielegalne i niedopuszczalne. Naszym obowiązkiem jest ochrona życia niewinnych osób i zachowanie wolności żeglugi”.

Iran i Irak ostrzegli wcześniej w sobotę, że ataki USA mogą doprowadzić do dalszej niestabilności w całym regionie.

Prezydent USA Joe Biden próbuje powstrzymać dalsze atakowanie żołnierzy amerykańskich służb, unikając jednocześnie wciągnięcia w wojnę regionalną na dużą skalę. Od połowy października grupy wspierane przez Iran przeprowadziły ponad 160 ataków na siły amerykańskie w Iraku, Syrii i Jordanii.

READ  Stany Zjednoczone próbują skonfiskować jacht na Fidżi. Ale kto to jest właścicielem?

Atak dronów na bazę wojskową USA w Jordanii, który miał miejsce w ostatni weekend, był pierwszym, w którym zginęli żołnierze amerykańscy od rozpoczęcia wojny między Izraelem a Hamasem, co zwiększyło ryzyko eskalacji.

Stany Zjednoczone podały, że w piątek uderzyły w 85 celów w 7 lokalizacjach. W sobotę rząd iracki poinformował, że w atakach zginęło 16 osób, w tym cywile. Armia syryjska podała, że ​​zginęło „wielu męczenników cywilnych i wojskowych”, ale nie podała żadnych dalszych szczegółów.

Stany Zjednoczone w większym stopniu zaangażowały się także na Morzu Czerwonym, gdzie wspierani przez Iran Houthi przeprowadzili ponad 39 ataków na statki handlowe i wojskowe przepływające przez tę kluczową drogę wodną.

Stany Zjednoczone przeprowadziły już kilkanaście nalotów na Jemen, aby powstrzymać Huti od dalszych ataków, które według grupy rebeliantów będą kontynuowane tak długo, jak Izrael będzie atakował Gazę.

Ostatni atak na cele Houthi miał miejsce wcześniej w sobotę, kiedy armia amerykańska uderzyła w sześć przeciwokrętowych rakiet manewrujących, które według niej przygotowywały się do wystrzelenia przeciwko statkom na Morzu Czerwonym.

Waszyngton obwinia za atak dronów, który miał miejsce w zeszły weekend, Islamski Ruch Oporu w Iraku, tajemniczą grupę parasolową, do której uważa się Kataib Hezbollah, iracką bojówkę szyicką, a także innych bojowników, którzy przyznali się do ataków na siły amerykańskie w Iraku i Syrii.

Islamska Republika Iranu jest częścią tak zwanej Irańskiej Osi Oporu, sieci grup zbrojnych obejmującej Huti w północnym Jemenie i Hezbollah w Libanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *