Trzygodzinny dramat jest arcydziełem numer jeden roku

Slow Cinema to podgatunek, którego twórczość może stanowić spore wyzwanie dla osób nieprzyzwyczajonych do cierpliwego rytmu, długich czasów trwania i prostej fabuły. Jednak widzowie, którzy chcą dostroić się do długości fal tych filmów, często są nagradzani hipnotycznymi, medytacyjnymi klejnotami, które nawiązują do większych, niewypowiedzianych nurtów życia i świata. Tak jest w przypadku Phạm Thiên Ân Wewnątrz żółtej skorupy kokonu, zdobywca Złotej Kamery (czyli najlepszego debiutu) na ubiegłorocznym Festiwalu Filmowym w Cannes. Trzygodzinny dramat, którego szczupła historia stanowi szkielet formalnie błyskotliwego badania straty, wiary, rodziny i więzi, to pierwsze arcydzieło roku i pozycja obowiązkowa dla każdego, kto interesuje się czymś więcej niż tylko hitem kinowym.

Premiera w kinach 19 stycznia Wewnątrz żółtej skorupy kokonu Z narracyjnego punktu widzenia jest to zwodniczo proste. Thien (Le Vuong Vu), dwudziestoletni kawaler, zostaje wezwany podczas przejazdu przez Sajgon, aby pomóc mu uporać się z pilną sytuacją rodzinną. W swoim rodzinnym wietnamskim miasteczku jego szwagierka Hanh zginęła w wypadku samochodowym, a odkąd jej mąż (brat Thinh) Tam został odcięty i uciekł w nieznane, jej 5-letni syn Dao (Nguyen Thienh) przejął kontrolę. Obecnie jest sierotą. Po powrocie Thien Dao bierze go pod swoje skrzydła, nadzorując przygotowania do pogrzebu Hanha, a także ponownie nawiązując kontakt z osobami, których nie widział od czasu jego wyjazdu (a reszta jego klanu wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych). Do tych osób należą jego przyjaciel Truong (Vu Ngoc Manh) i zakonnica Thao (Nguyen Thi Truc Quynh), jego była dziewczyna, do której nadal coś czuje. Ostatecznie Thane wyrusza na wyprawę mającą na celu odnalezienie brata, co prowadzi go na rozległą okolicę.

To za mało powiedziane Wewnątrz żółtej skorupy kokonu Lekko w pracy. Rekompensuje to jednak brak godnego uwagi (nie wspominając o bijącym pulsie) incydentu wystawnym nastrojem wyczarowanym przez masywną estetykę. Reżyserował współczesnych Azjatów, takich jak Apichatpong Weerasethakul i Bi Gan (był to jego pierwszy film Kylie Blues Wydaje się, że to efekt na żywo), Phạm Thiên Ân pokazuje większość scen w długich, nieprzerwanych ujęciach.

READ  Recenzja Ryby: Brendan Fraser to wyjątkowe zjawisko

Podkreśla je 25-minutowa ekspozycja, która rozpoczyna się na farmie, gdy Thien i Truong omawiają koszty pogrzebu Hanha, następnie przenosi się do Thiena, jadąc motocyklem po polnych drogach w stronę grupy drewnianych domów, a kończy, gdy siedzi i rozmawia ze starszymi osobami. Pan Le (Nguyen Van Le, który wykonał całun pogrzebowy Hanha i po odmowie ponownego zapłacenia za tę pracę, rozmawiał z Thienem o jego służbie podczas wojny w Wietnamie. Pod względem czasu trwania jest to imponujące osiągnięcie. Jednak tym, co sprawia, że ​​film jest naprawdę oszałamiający, jest kunszt zdjęć Pham Thien Anh i Dinh Duy Hung, które na przemian łączą statyczne kompozycje, powolne przybliżenia i płynne panoramy – wokół, wewnątrz i pomiędzy przestrzeniami zewnętrznymi i wewnętrznymi – z zadziwiającą gracją i ekspresją.

W tym centralnym motywie i jego licznych sekwencjach pokrewieństwa Phạm Thiên Ân ukrywa i odkrywa. Jednocześnie jego fotografie poruszają się w medytacyjnym, mobilnym tempie, potęgując wrażenie, że Thien unosi się nad światem – wrażenie to potęgowane jest przez widoki wietnamskich wiosek, dolin i gór pokrytych przytłaczającą warstwą mgły. o mieszkańcach Ziemi, a także sen, w którym Thane w milczeniu jeździ na rowerach po zamglonych drogach usianych reflektorami innych pojazdów. Kiedy Thien Thao pyta, czy będzie na niego czekać, jej odpowiedź może wyrażać jego obecny stan: „Czuję, że dryfuję. Czuję się niespokojny i duszę się. Czuję się tak, jakby otaczała mnie gęsta chmura. To uniemożliwia mnie przed dotarciem do światła.”

Falujący Phạm Thiên Ân zachęca do kontemplacji swoimi głęboko ostrymi obrazami, które często kadrują postacie w drzwiach, oknach i wąskich korytarzach, a które reżyser przedstawia pełne szczegółów, od świadectw wojskowych pana Le i zdjęć rodzinnych po kurczaki ukryte w klatkach na podłodze, do odbitych twarzy, w lustrach i powierzchniach niecentralnych. Wewnątrz żółtej skorupy kokonu Czuje się jednocześnie eteryczny i ciężki, ponieważ duchy przeszłości zawsze otaczają Thane’a, a jednak ciężar teraźniejszości – w tym jego smutek, wyobcowanie i zamęt – ciąży na jego ramionach i sercu. Niezależnie od tego, czy jest to świecący w ciemności zegar, którego tykające wskazówki sygnalizują złowieszczy, niepowstrzymany postęp, czy motocyklowe podróże Thiena po pasterskiej krainie, film wywołuje medytacyjne zaklęcie na granicy halucynacji. Granice między realnym a nierzeczywistym są cienkie, i to nawet bez uwzględnienia zamiłowania Thane'a do magicznych sztuczek, których używa, aby podnieść Dao na duchu po nagłej śmierci matki.

READ  Myślę, że Samoa Joe właśnie zabił Darby'ego Allena

W sercu…lub w środku Wewnątrz żółtej skorupy kokonuZamieszanie i wyobcowanie w czyśćcu to duchowy kryzys Thane’a. „Istnienie wiary jest tajemniczą rzeczą… Chcę wierzyć, ale nie mogę” – powiedział na początku, a późniejsza śmierć Hanha i jej następstwa raczej zaostrzyły niż wyjaśniły jego pytania dotyczące Boga. Podobnie jak Thao, jest rozdarty pomiędzy pragnieniem świętej komunii a ludzką przyjemnością, nie mogąc w zadowalający sposób pogodzić majestatycznego piękna świata (w którym można odczuć obecność Wszechmogącego) z nieodłącznymi sprzecznościami woli Bożej, ucieleśnionymi w fakcie że Tam i Hanh pobrali się przez Kościół („Co Bóg złączył, niech nikt nie rozdziela”). Jednak Tam później uciekł, a Hanh wrócił do nieba.

Znalezienie równowagi pomiędzy dobrobytem i wyczerpaniem, Wewnątrz żółtej skorupy kokonu To zdjęcie nieskrępowanego mężczyzny. Poszukując stabilności i jedności na tajemniczych drogach, na odległych polach i domostwach, Thane ostatecznie szuka Tama na próżno, lokalizując jedynie kolejne puste i niesatysfakcjonujące przestrzenie, które pozostawiają go w stanie zawieszenia. Na przydrożnym miejscu, gdzie próbuje naprawić swój motocykl, starsza kobieta rozmawia o nędzy zmarłych, zapachu rozkładającego się życia i potrzebie „szukania zbawienia poprzez oddanie modlitwie i uczestnictwo we Mszy św.… w porównaniu z wiecznością to tylko ulotna chwila.” Jednak nie mogąc znaleźć pocieszenia w Bogu ani fantazjach o zaświatach (nawet tych, które pocieszają Dao), Thane pozostaje bezcelowym wędrowcem, utkniętym między światami, unoszącym się wzdłuż prądów, których nie jest w stanie kontrolować. Wewnątrz żółtej skorupy kokonu O coś podobnego pyta swoich widzów, zmuszając ich do poddania się jego spokojnym, rozmyślanym rytmom. Ci, którzy to zrobią, zostaną sowicie wynagrodzeni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *